Monday, March 25, 2019

[67-PL] Recenzja: A Broken Promise - Mel Gough

Mel Gough
Seria: Loving Again
Tom: 3/3
Wydawnictwo: Samodzielnie wydane
Gatunek: współczesny romans
Długość: -
Liczba stron: 127

Czytane po: angielsku
Format egzemplarza recenzenckiego: epub
Ocena:✮✮✮✮


Życie Bena, Donniego i małego Zaca układa się jak w bajce. Są szczęśliwi, otoczeni przez przyjaciół i miłość. Ta idylla nie trwa jednak długo, ponieważ Donnie znowu zaczyna chorować i tym razem doprowadzenie go do w miarę dobrego stanu okazuje się naprawdę trudne i wymaga czasu. Jakby tego było mało, Helen w trosce o zdrowie córki chce ograniczyć jej kontakty z ojcem. Ben z trudem radzi sobie z tym wszystkim i właśnie wtedy, kiedy ciężar świata jest największy, poznaje Paula, atrakcyjnego, pewnego siebie i wyraźnie zainteresowanego jego osobą.


„A Broken Promise” jest trzecim tomem „Loving Again”, jednej z najlepszych serii jakie czytałam.  Poprzednie części skupiały się w ogromnej mierze na sile bohaterów, tej odsłonie bliższy wydaje się jednak problem ich słabości. Jedną z nich, zajmującą bardzo ważne miejsce w powieści, jest uleganie pokusom. Autorka w bardzo wyraźny sposób pokazuje czytelnikom, że pokusa jest wszechobecna i pojawia się nawet wtedy, gdy człowiek jest zadowolony z życia. Jednak najsilniejsza i najbardziej niebezpieczna jest wtedy, gdy człowiek jest najsłabszy, przygniatany ciężarem życia i problemów. Wabiony obietnicą ulgi, chwilowego zapomnienia, może ulec pokusie, która sama w sobie jak tak niewłaściwa, że tylko bardziej komplikuje życie. Ukazując to wszystko w swojej powieści, Mel Gough niewątpliwie uczyniła ją jeszcze bardziej prawdopodobną, bliższą prawdziwemu życiu, a bohaterów bardziej realnymi.

Kolejnym niezwykle istotnym dla powieści motywem jest upadek. Przyznaję, że autorka przedstawiła go w sposób bardzo emocjonalny, który od razu angażuje czytelnika uczuciowo. Zacznijmy od tego, że w tym kontekście na początek zostaje nam zaprezentowany problem granic ludzkiej wytrzymałości psychicznej. Jest to tym ważniejsze, że do tej pory widzieliśmy Bena głównie jako mężczyznę silnego, który wprawdzie czasami błądził, ale jednak w ogromnej mierze dawał sobie radę i był opoką dla Donniego. Tym razem Mel Gough pokazuje nam, że nawet ktoś tak silny i prawy jak Ben potrafi upaść bardzo, bardzo nisko. Do tej pory był on postacią bliską bohaterowi – odważny, twardy, potrafiący utrzymać na swoich barkach ciężar całego świata. Niczym czarodziej całkowicie odmienił życie Donniego. W tym tomie zostaje on jednak ukazany zupełnie inaczej, ponieważ jako zwyczajny, słaby człowiek, który popełnia błędy, ulega pokusom, osiąga granice swojej wytrzymałości. Warto bowiem zauważyć, że autorka nie demonizuje go, choć niewątpliwie byłoby to zdecydowanie łatwiejsze.

Bardzo spodobało mi się także to, że w „A Broken Promise” między wierszami z powodzeniem możemy dostrzec temat potrzeby komunikacji, dopuszczenia do siebie innych osób, otworzenia się na nich. Albowiem tym, co w dużej mierze przyczynia się do problemów Bena i Donniego jest fakt, że obaj starają się jak tylko mogą być silnymi, niezależnymi. Trzymają wszystko w sobie, nie tylko nie potrafią poprosić o pomoc, ale wręcz nie pozwalają aby inni im pomogli. W ten też sposób autorka pokazuje nam, że ich związek wciąż ma przed sobą daleką drogę, ponieważ obaj muszą nauczyć się polegać na sobie nawzajem. Mam wrażenie, że dzięki ukazaniu w taki właśnie sposób problemów komunikacji oraz zamykania się na innych, Mel Gough tym wyraźniej je podkreśliła.

Myślę, że wartym naszej uwagi i istotnym tematem, jaki pojawia się w tej powieści jest przebaczenie. Nie bez powodu o tym wspominam, ponieważ jest to coś czego ja osobiście nie potrafię i nie mogę się nauczyć. „A Broken Promise” było więc dla mnie pewnego rodzaju lekcją, ale także bardzo bolesnym ciosem. Ben i Donnie są mi bardzo bliscy, prawdę mówiąc są dla mnie jak przyjaciele, kocham ich jakby byli prawdziwymi ludźmi, a nie bohaterami literackimi. Tym samym bardzo szybko podczas czytania tego tomu pojawiły się we mnie sprzeczne uczucia, a emocje zaczęły szaleć. Autorka roztrzaskała moje serce na drobne kawałki i prawdę mówiąc w ich składaniu niewątpliwie bardzo pomogli mi Donnie, Sara i Arthur. Bądźmy szczerzy, bardzo łatwo jest przedstawić kogoś jako czarny charakter i w większości powieści właśnie tak to wygląda. Mel Gough ukazała jednak pewne wydarzenia w zupełnie inny sposób, co doceniam. Przyznaję jednak, że wspomniane przebaczenie wydaje mi się czasami graniczyć z usprawiedliwianiem Bena, co moim zdaniem nie powinno mieć miejsca.


Podsumowując, „A Broken Promise” jest wielkim, ciężkim młotem, którym Mel Gough roztrzaskuje serca swoich czytelników. Powieść wzbudza w nas wiele silnych emocji i ukazuje bohaterów, których tak kochamy w innym niż dotychczas świetle. Po przeczytaniu tego tomu naprawdę potrzebujemy czasu aby dojść do siebie i powrócić do rzeczywistości, ponieważ przez długi czas nie możemy o nim zapomnieć.


Headcanon: Aby w przyszłości nie powtórzyć swoich błędów, Ben postanawia zacząć rozładowywać napięcie i oczyszczać umysł poprzez sport – codzienne bieganie.

Fanfiction idea: Donnie i Ben wraz z przyjaciółmi organizują przyjęcie urodzinowe Zaca. Jedną z atrakcji, na którą zaproszone dzieci najbardziej czekają jest czytanie bajek przez „misia”. Niestety, osoba, która miała się za niego przebrać w ostatniej chwili się rozchorowała. Nie chcąc zawieść dzieci to Ben musi się przebrać.

AU idea: Ben jest księciem, który w ciągu dnia zamienia się w żabę. Tylko pocałunek prawdziwej miłości może na stałe przywrócić mu ludzką postać. W poszukiwaniu miłości Benowi pomaga ubogi pastuszek, Donnie. Wiele czasu i prób mija zanim Ben odkrywa, że pomóc może mu pocałunek jednej tylko osoby, a tą osobą jest Donnie.


Mel Gough


______________________________________

No comments:

Post a Comment