Seria: The Butterfly Hunter Trilogy
Tom: 1/3
Wydawnictwo: LIBRAtiger
Gatunek: romans m/m
Długość: 57 000 słów
Gatunek: romans m/m
Długość: 57 000 słów
Liczba stron: 165
Czytane po: angielsku
Format egzemplarza recenzenckiego: epub
Ocena:✮✮✮✮✮✰
David – Dave – Taylor jest przewodnikiem po australijskim buszu. Od lat beznadziejnie zakochany w swojej najlepszej przyjaciółce i jednocześnie swojej byłej dziewczynie, nie potrafi odpuścić, chociaż doskonale wie, że to przegrana sprawa, jako że Denise jest już mężatką z dzieckiem. Jego uporządkowany, dosyć przewidywalny świat staje jednak na głowie, kiedy poznaje Nicholasa Goringa, młodego Anglika o tysiącu uśmiechów, któremu ma pomóc w odnalezieniu nieodkrytego jeszcze oficjalnie gatunku motyla. Wspólna podróż przez australijski busz zbliża mężczyzn do tego stopnia, że Dave zaczyna patrzeć na swojego klienta w zupełnie niespodziewany dla siebie sposób, a jego dotąd wierne tylko jednej kobiecie serce najwyraźniej zaczyna zmieniać obiekt swojego zainteresowania.
Zaczynając tę recenzję chciałabym zwrócić uwagę na fakt, iż Australia to nie tylko miejsce akcji pierwszego tomu trylogii „Butterfly Hunter”, ale także jedna z jego zalet. Uwielbiam bowiem książki, przy których mogę nie tylko trochę się rozerwać, ale z których mogę się także czegoś nauczyć na temat obcych krajów, ich flory i fauny, żyjących tam ludzi i ich kultury, a także używanego przez nich języka i dotyczących go ciekawostek. I właśnie to w pewnym stopniu w swojej powieści zaoferowała mi Julie Bozza, chociaż z żalem przyznaję, że Australia nie została tu przedstawiona w szczegółowy i wyczerpujący sposób. Niemniej jednak, autorka odnosi się do niektórych aspektów życia w tym kraju, co uważam za prawdziwie bezcenne. Tym bardziej, że każdy czytelnik, nawet ten, który nigdy w Australii nie był – a do tej grupy zaliczam się chociażby ja – co nieco o tym kraju wie, toteż ta odrobina dodatkowej wiedzy dostarczona nam przez Julie Bozzę w zupełności wystarcza, aby odpowiednio pobudzić naszą wyobraźnię. W ten też sposób, Australia staje się niezwykle pięknym, magicznym i niemal żywym tłem dla tego uroczego romansu, po który sięgamy. Nie zaprzeczam więc, że mogło być lepiej, ale też przyznaję, że na to, co otrzymaliśmy narzekać nie możemy. A przynajmniej ja nie zamierzam.
Tym, co naprawdę spodobało mi się w „Butterfly Hunter” jest fakt, iż pojawiła się tu postać osoby dorosłej, która dopiero odkrywa swoją seksualność, a która do tej pory wcale nie zdawała sobie sprawy z tego, że nie jest heteroseksualna. Dopiero kiedy w życiu Davida, bo o nim mowa, pojawia się Nicholas, w Australijczyku budzą się uśpione dotąd pragnienia i zainteresowanie osobą tej samej płci, o które nawet się nie podejrzewał. I chociaż David jest osobą otwartą na seksualną różnorodność, potrzebuje czasu aby zaakceptować samego siebie i w pełni pojąć to, co czuje. Dodatkowo musi stawić czoła problemowi „co ludzie powiedzą/pomyślą”, który ma dla niego ogromne znaczenie i który utrudnia mu czerpanie pełnymi garściami z tej nowo odkrytej wiedzy na temat swoich upodobań. Myślę, że wszystko to czyni z Davida postać bliską wielu czytelnikom i bardzo prawdopodobną, jako że zrozumienie własnej seksualności wcale nie jest tak łatwe, jak mogłoby się wydawać. Ponadto skłania nas to do refleksji nad sobą i zadania pytania, czy aby na pewno znamy samych siebie wystarczająco dobrze. W końcu świat jest jednocześnie wielki i maleńki, a więc nigdy nie wiadomo kogo życie postawi na naszej drodze i jak na tę osobę zareaguje nasze serce. Przekonał się o tym David i zapewne niejeden żyjący w realu człowiek, a założę się, że znajdzie się spora grupa osób, które mimo wieku dorosłego, odkrywanie siebie mają dopiero przed sobą.
Kolejną zaletą powieści Julie Bozza jest sposób w jaki autorka posłużyła się motylem. Jest on bowiem nie tylko motorem napędowym fabuły, ale posiada także ogromne znaczenie symboliczne, co wielokrotnie zauważają sami bohaterowie. Po pierwsze, w „Butterfly Hunter” pojawia się porównanie motyla i człowieka w kontekście życia, co obrazuje jego kruchość i podkreśla to, jak potrafi być krótkie. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż życie motyla w zależności od gatunku trwa zazwyczaj kilka dni lub tygodni, a najdłużej około półtora roku, człowiek rzeczywiście wyda nam się przy nim długowieczny. Jednocześnie jednak dzięki takiemu porównaniu w pełni zdajemy sobie sprawę z dramatu, jakim jest widmo śmierci wiszące nad młodym człowiekiem, który z założenia powinien mieć przed sobą jeszcze wiele dziesięcioleci życia. W powieści motyl posiada również drugie, bardziej popularne, symboliczne oblicze, a jest nim przemiana, a więc coś, co ściśle wiąże się z tematem wyglądu fizycznego. Mało urodziwa larwa zamienia się w przepiękne, barwne stworzenie, którym zachwycają się tysiące. W tym przypadku na pewno nikomu nie trzeba tłumaczyć, jakie ma to znaczenie w odniesieniu do człowieka. W ten właśnie sposób autorka sprawnie i jednocześnie subtelnie podkreśliła fakt fizycznego zainteresowania Davida osobą Nicholasa. Jak więc widać, motyle stanowią niezwykle istotną i nierozerwalną część „Butterfly Hunter”, zaś autorka wykazała się prawdziwym geniuszem wykorzystując je w tak pełen znaczenia sposób.
Na koniec maleńkie „ale”, które wiąże się z moim zdaniem trochę zbyt szybkim i zbyt łatwym zakończeniem tego tomu. Przyznaję, że spodziewałam się pod koniec trochę więcej dramatu, wzruszających momentów oraz powodów do łez. Niestety, zanim nasze serduszka zaczną w ogóle pękać z bólu i zanim tak naprawdę odczujemy przedstawione pod koniec powieści wydarzenia, historia zatacza koło i na naszej twarzy ponownie pojawia się uśmiech. Powieść na pewno trochę na tym traci, jednak z drugiej strony muszę przyznać, że uwielbiam historie przesycone słodyczą i radością, toteż nie mogę zbyt głośno narzekać na to, w jaki sposób Julie Bozza zakończyła pierwszy tom swojej trylogii. W końcu to właśnie do takich książek wracam najchętniej.
Podsumowując, „Butterfly Hunter” to powieść, o której można powiedzieć naprawdę wiele dobrego. Inteligentnie napisana, zabawna i gorąca. Czytelnik bardzo szybko zaprzyjaźnia się z bohaterami i z prawdziwą przyjemnością śledzi ich miłosne perypetie w otoczeniu pięknej, dzikiej przyrody Australii. To jedna z tych książek, które napełniają człowieka pozytywną energią i chęcią do życia.
Headcanon: Nicholas lubi testować różne interesujące pozycje seksualne, które często zupełnie przypadkowo przychodzą mu do głowy.
Fanfiction idea: Nicholas zabiera Davida do klubu BDSM na pokaz, po którym obaj są tak napaleni, że wynajmują tam pokój zaopatrzony w akcesoria do BDSM.
AU idea: Fantasy!AU, gdzie Nicholas należy do rasy wróżek, zaś David jest wojownikiem o miękkim sercu. Pewnego dnia David pomaga Nicholasowi w potrzebie i w konsekwencji ten zakochuje się w swoim wybawcy. Nicholas postanawia podróżować wraz z Davidem i rozkochać go w sobie.
______________________________________
No comments:
Post a Comment