Tuesday, January 29, 2019

[49-PL] Recenzja: A World Apart - Mel Gough

Mel Gough
Seria: Loving Again
Tom: 1/3
Wydawnictwo: Samodzielnie wydane
Gatunek: współczesny romans
Długość: 51 000
Liczba stron: 197

Czytane po: angielsku
Format egzemplarza recenzenckiego: epub
Ocena:✮✮✮✮


Ben nawet nie zauważył, kiedy jego życie rodzinne zaczęło się rozpadać. Zaczyna to do niego docierać dopiero, kiedy żona postanawia się z nim rozstać, a dawny nałóg znowu kusi osunięciem się w zapomnienie. Na domiar złego, Ben odsuwa się powoli od swojego najlepszego przyjaciela, Jasona, który bardzo się zmienił, co sprawia, że mężczyzna ma się przy nim na baczności.
Kiedy Jason przyprowadza na przesłuchanie Donniego, młodego wyrzutka, którego traktuje jak najgorszego przestępcę, Ben staje w obronie chłopaka i pomaga oczyścić go z zarzutów. Policjant sam nie wie dlaczego to robi, ale nieznajomy ma w sobie coś, co go przyciąga. Ich drugie, zupełnie nieplanowane spotkanie okazuje się równie znaczące, co pierwsze. Między Donnie’m i Benem zaczyna tworzyć się nić przyjaźni, która szybko przemienia się w coś głębszego. Problem w tym, że Donnie ma tajemnice, których odkrycie może całkowicie zmienić ich wzajemne relacje.


Na początku tej recenzji, chciałabym zwrócić szczególną uwagę na bohaterów „A World Apart”, jako że Mel Gough bardzo starannie odmalowała ich w różnych odcieniach szarości, nie czyniąc ich ani „życiowo” białymi, ani czarnymi. Innymi słowy, przedstawiła nam ich różne oblicza, które składają się na to, kim są Ben i Donnie. Czytelnicy mają bowiem okazję poznać zarówno ich pełne swoistej niewinności dusze, mroczne zakamarki ich przeszłości, jak i ich niezbyt szczęśliwą teraźniejszość. Jest to tym istotniejsze, że zarówno Ben, jak i Donnie są bardzo wartościowymi, cudownymi ludźmi, którzy każdego dnia muszą walczyć o, czasami bardzo nieliczne, lepsze chwile swojego życia i bezustannie zmagają się z konsekwencjami swoich wyborów dokonanych w przeszłości. Tak naprawdę, dla tej dwójki każdy dzień jest swoistą walką z mrokiem, który ich otacza i który drzemie w nich samych. Uzależnienie, choroba, rozsypujące się życie prywatne, przemoc. Dla Bena i Donniego życie to nie zabawa.

W tym kontekście warto zauważyć, że „A World Apart” jest pierwszym tomem serii „Loving Again” i jak poniekąd wskazuje sama nazwa, stanowi swojego rodzaju historię drugiej szansy. Należy jednak podkreślić, że chodzi tu o drugą szansę na szczęście, na w miarę normalne życie, na miłość, która zdoła przegonić wiszące nad codziennością dwójki głównych bohaterów chmury. Jest to tym ważniejsze, że w przypadku Bena i Donniego szansa na miłość, którą otrzymali od losu jest równoznaczna z życiem, gdyż pod wieloma względami to właśnie ona ratuje ich, kiedy są ciągnięci w dół przez codzienność. Przyznaję, że nie bez znaczenia jest tu także fakt, iż problemy z jakimi muszą zmagać się bohaterowie są naprawdę poważne, co sprawia, że rodzące się między nimi uczucie nabiera ogromnego znaczenia i wydaje się być prawdziwym cudem. Prawdę mówiąc, to właśnie ten aspekt powieści czyni ją tak piękną i niezapomnianą. 

Zanim przejdę dalej, chciałabym ostrzec, że poniższy akapit recenzji zawiera pewne dosyć istotne dla powieści spoilery. Nie sposób jednak nie wspomnieć o nich recenzując „A World Apart”, jako że stanowią one niesamowicie istotną zaletę tej historii. Ostrzegłam Was, więc pozwolę sobie teraz przejść do rzeczy. 

Powieść Mel Gough jest pierwszym romansem, jaki czytałam, w którym jeden z głównych bohaterów jest zarażony wirusem HIV. Przyznaję, że wywarło to na mnie ogromne wrażenie, jako że większość autorów bez wątpienia unika podjęcia tego tematu, z racji tego, że jest on bardzo trudny. Nie ukrywam, że z tego też powodu z tym większym zainteresowaniem czytałam „A World Apart”. Autorka poruszając ten problem nie poprzestała tylko na stwierdzeniu faktu, ale ukazała również fragment niezwykle ciężkiego życia osoby zarażonej, zwróciła uwagę na ciężar przyznania się do choroby, ewentualne powikłania spowodowane źle dobranymi lekami i w końcu, dotknęła także jeszcze boleśniejszej i straszniejszej strony problemu – śmierci. Z drugiej jednak strony, pokazała także, że HIV nie jest wyrokiem, który nie pozwalałby na szczęśliwe i satysfakcjonujące życie. Swoim czytelnikom dała więc do zrozumienia, że choroba nie zamyka drzwi do szczęścia i miłości.

Na koniec chciałabym zauważyć, że za niesamowitością i pięknem „A World Apart” stoi także nacisk położony na znaczenie człowieka i dobra, jakie może on ze sobą nieść. Albowiem tak naprawdę to nie los, czy też przypadek sprawiają, że w życiu Bena i Donniego coś zmienia się na lepsze, ale powodem, dla którego tak się dzieje jest ta druga osoba. Możemy powiedzieć, że gdy dwójka bohaterów sądzi, że znalazła się już na samym dnie i nie może już niżej upaść, słyszy pukanie od spodu. Ale właśnie wtedy, w chwili kiedy okazuje się, że może być gorzej, ta druga, wyjątkowa osoba wyciąga rękę i pomaga im wyjść na powierzchnię, stanąć na nogi. Wszystko, co dobre w życiu Bena i Donniego w powieściowej teraźniejszości, wiąże się z ich znajomością, wzajemnym zrozumieniem, wsparciem jakie sobie nawzajem oferują. Ta dwójka została bowiem w różny sposób doświadczona przez życie, ale ich dusze są czyste, piękne i zdecydowanie zasługują na miłość oraz szczęście.


Mając wszystko to na uwadze, z czystym sercem mogę stwierdzić, że „A World Apart” jest powieścią prawdziwie piękną, która wywiera na czytelniku wrażenie i zapada w pamięć. Jest to bowiem wzruszająca historia dwójki złamanych przez świat ludzi, którzy w mrokach codzienności odnajdują światło miłości, oddania i poświęcenia. Tę książkę naprawdę powinien przeczytać każdy.


Headcanon: Kiedy Ben wraca wykończony po pracy, Donnie robi mu masaż, po czym zwija się niczym kociak u jego boku, co relaksuje i uspokaja Bena jak nic innego.

Fanfiction idea: Ben organizuje dla Donniego wyjątkowe przyjęcie urodzinowe, pełne pyszności, prezentów i niespodzianek.

AU idea: Ben jest leśniczym, który na progu swojego domu znajduje zmarzniętego i głodnego szczeniaka. Przygarnia go więc i nadaje mu imię Donnie. Po pewnym czasie okazuje się, że szczeniak jest w rzeczywistości wilkołakiem, który rośnie w rekordowym tempie.


Mel Gough


______________________________________

No comments:

Post a Comment