Wednesday, October 31, 2018

[25-PL] Recenzja: Love Times Five - Lily G. Blunt

Lily G. Blunt
Seria: -
Tom: 1/1
Wydawnictwo: Samodzielnie wydane
Gatunek: paranormalny, gejowski romans, współczesny, poliamoryczny
Długość: 77 000 słów
Liczba stron: 382

Czytane po: angielsku
Format egzemplarza recenzenckiego: epub
Ocena:✮✮✮✮✮✬


Kiedy niedługo po koszmarnej randce z przypadkowo spotkanym chłopakiem, Shaun nie pojawia się w pracy i po prostu znika bez słowa wyjaśnienia, jego szef i jednocześnie najlepszy przyjaciel, Colin, postanawia zrobić, co tylko w jego mocy, aby go odnaleźć. Zaczyna od sprawdzenia wszystkich miejsc, które w jakiś sposób bliskie są Shaunowi i w których mógł się ukryć. Intuicja go nie zawodzi, jako że mężczyzna ostatecznie odnajduje przyjaciela w górskim leśnym domku. Okazuje się, że Shaun nie tylko ma się całkiem nieźle, ale co więcej mieszka ze zniewalająco przystojnym Zachiem, którego otacza aura tajemnicy i niebezpieczeństwa. Colin szybko odkrywa szokujący, paranormalny powód, dla którego Shaun musiał wyjechać z miasta i powoli pozwala oczarować się Zachowi do tego stopnia, że postanawia spędzić z nim oraz przyjacielem trochę więcej czasu w leśnej głuszy.
Kiedy w okolice ich chatki dociera dwójka wędrujących po górach przyjaciół, Wes i Dane, między piątką mężczyzn bardzo szybko zaczyna rodzić się nić sympatii. Wtedy też los bierze sprawy w swoje ręce i sprawia, że przypadkowa znajomość przeradza się w szczerą przyjaźń, która mimo tajemnic rozwija się bezustannie i przeobraża w coś jeszcze bardziej wyjątkowego. Jednak aby ich uczucia przetrwały, cała piątka będzie musiała stawić czoła nie lada wyzwaniom.


Myślę, że na samym początku tej recenzji należy zauważyć, iż „Love Times Five” to w pewnym stopniu powieść dla osób o otwartym umyśle, którzy nie trzymają się kurczowo ustalonych odgórnie przez społeczeństwo koncepcji miłości. Powieść obraca się bowiem między innymi wokół tematu poliamorii, a więc związku romantycznego, i w tym przypadku także seksualnego, między wieloma osobami. Przyznaję, że było to dla mnie pierwsze spotkanie z jakimkolwiek poliamorycznym romansem, ale już teraz mogę szczerze powiedzieć, że na pewno nie ostatnie. Lily G. Blunt przedstawiła ten temat w sposób tak czarujący i pełen wyczucia, że niewątpliwie zachęca czytelnika do sięgnięcia po literaturę tego rodzaju. Ani przez chwilę nie czujemy się w jakikolwiek sposób odstręczani, a wręcz przeciwnie, wciągamy się coraz bardziej z każdą przeczytaną stroną. Co więcej nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której którykolwiek z naszych bohaterów musiałby wybierać między kochankami tylko po to, aby wpasować się w konwencję dwuosobowego związku.

W tym wypadku, niewątpliwie ogromną rolę odgrywają właśnie bohaterowie, których od razu obdarzamy sympatią. Są bowiem naprawdę wspaniali, a do tego różnorodni pod wieloma względami. Różnią się od siebie nie tylko cechami fizycznymi, ale także charakteru, a co więcej, mają za sobą różne przeżycia. Wszyscy oni pragną jednak od życia jednego – miłości. Autorka zdołała odmalować ich w taki sposób, że czytelnik momentalnie się w nich zakochuje i jest urzeczony ich wewnętrzną słodyczą. Wszyscy oni mają bowiem w sobie tyle ciepła, delikatności i namiętności, że po prostu nie sposób nie darzyć ich gorącymi uczuciami. Ich poliamoryczny związek jest więc czymś, co naprawdę do nich pasuje, jako że cała piątka głównych bohaterów dopełnia się wręcz idealnie. Krótko mówiąc „I ship it!”.

Jako że „Love Times Five” to przede wszystkim romans, w powieści nie mogło zabraknąć tematu miłości, ale należy zauważyć, że autorka zestawiła go w dużej mierze z przyjaźnią, dzięki czemu naprawdę sprawnie połączyła ze sobą te dwa uczucia na kilku płaszczyznach. Z jednej strony przedstawiła bowiem problem zakochanych w sobie nawzajem wieloletnich przyjaciół, którzy boją się zrobić krok do przodu i zbliżyć się do siebie intymnie, aby w konsekwencji nie stracić tego, co mają w tej chwili, nie zerwać wyjątkowej więzi, jaka ich łączy. Z drugiej strony Lily G. Blunt ukazała miłość, której fundamentem jest właśnie rodząca się między bohaterami przyjaźń, zaś u jej podstaw leży wyraźne wzajemne zainteresowanie. W tym wypadku bohaterowie z rozmysłem najpierw starają się zaprzyjaźnić, aby później móc przenieść łączące ich relacje na wyższy poziom. I w końcu, jak łatwo się domyślić, w konsekwencji splatania się ze sobą tych dwóch chyba najsilniej łączących ludzi emocjonalnie więzi, pojawia się także temat kochanków, którzy są dla siebie równocześnie przyjaciółmi, dzięki czemu łącząca ich miłość nabiera zupełnie innej głębi i o wiele intensywniejszej barwy, niż zazwyczaj łączona z tym uczuciem czerwień.

Warto jednak wspomnieć, że poza czystym wątkiem romantycznym w powieści pojawiają się także przeciwności losu, z którymi bohaterowie muszą się zmagać i które dodatkowo czynią tę historię jeszcze bardziej interesującą i trzymającą w napięciu. Mamy tu bowiem do czynienia z bólem przeszłości, chorobą, niesamowitymi tajemnicami, których wyjawienie niewłaściwej osobie mogłoby mieć zgubny skutek, podobnie jak ich zatajenie przed bliskimi, oraz z innymi problemami supernaturalnego świata. Autorka zdołała przedstawić wszystkie te trudności w taki sposób, że nie dominują one nad romantyczną częścią fabuły, ale idealnie się w nią wpisują. Tym bardziej, że aby sobie z nimi wszystkimi poradzić, bohaterowie mają tylko jedną broń – siebie nawzajem, a co za tym idzie, łączące ich silne uczucia.

Uważam, że jedno z istotniejszych miejsc w powieści zajmuje wspomniany powyżej temat bolesnej przeszłości, toteż chciałabym do niego powrócić. Lily G. Blunt ukazała w swojej powieści różne rodzaje bolesnych przeszłych wydarzeń, z którymi bohaterowie, nie tylko ci główni, nadal muszą się w pewnym stopniu zmagać. Mówi się, że czas leczy rany i pozostają po nich tylko blizny. Powiedziałabym jednak, że w „Love Times Five” autorka przedstawiła to trochę inaczej, na zasadzie poważnej kontuzji. Z początku druzgoczącej, której czas pozwala się zaleczyć, ale która nadal pozostawia po sobie ślad. Chociaż wydaje się, że wszystko wróciło do normy, w każdym momencie kontuzja może dać o sobie znać, może się odnowić. Tym, co pomaga jednak w jej całkowitym zaakceptowaniu i działa niczym środek przeciwbólowy jest nie czas, ale miłość. I właśnie to naprawdę spodobało mi się w tej wyjątkowej powieści.


Podsumowując, „Love Times Five” to naprawdę cudowna powieść o miłości, przyjaźni, wzajemnym wsparciu i wspólnym pokonywaniu życiowych przeszkód. To cudownie romantyczna historia, która oczarowuje czytelnika i sprawia, że chce się do niej wracać. To także świetni bohaterowie, do których się przywiązujemy i niesamowity, uzależniający klimat. Bezsprzecznie jest to książka warta polecenia.



Headcanon: Za każdym razem, kiedy któryś z piątki chłopaków ubrudzi się podczas posiłku, kończy się to namiętną sesją seksualną, ponieważ zawsze znajdzie się ktoś, kto dostrzeże w takiej sytuacji coś podniecającego i nakręci resztę.

Fanfiction idea: Piątka kochanków wyjeżdża na wspólne wakacje. Niestety z powodu złej pogody są zmuszeni zostać w wynajętym na czas wakacji domku. W ramach rozrywki grają w rozbieranego pokera i inne gry erotyczne, z których część sami przekształcają aby spełniały ich oczekiwania.

AU idea: Podczas sztormu, u wybrzeży bezludnej wyspy, na której dawniej mieścił się luksusowy kurort, rozbija się statek. Cało wychodzi z tego pięciu pasażerów – Colin, Shaun, Zach, Wes oraz Dane. Nie mogąc wydostać się z wyspy, są zmuszeni na niej pozostać. Na szczęście opuszczony kurort nadal jest dobrze wyposażony, dzięki czemu mężczyźni mają co jeść i pić. Niedługo później na wyspie zaczynają dziać się dziwne, niewytłumaczalne rzeczy, które wystawiają mężczyzn na próbę. W rzeczywistości za zatonięcie statku oraz pobyt piątki mężczyzn na wyspie odpowiada szalony naukowiec, który uczynił z nich swój obiekt eksperymentalny.


Lily G. Blunt


______________________________________

No comments:

Post a Comment