Saturday, July 21, 2018

[4-PL] Recenzja: Daisy, Yellow - Angelique Jurd

Angelique Jurd
Seria: Paw Prints
Tom: 1/?
Wydawnictwo: Small Black Cat Media
Gatunek: romans współczesny gejowski
Liczba stron: 177

Czytane po: angielsku
Format egzemplarza recenzenckiego: epub
Ocena:✮✮✮✮✮


Niedługo po burzliwym rozstaniu ze swoim niewiernym chłopakiem, Noah Jenkins postanawia rozpocząć życie na nowo. W tym celu kupuje pełne energii i wrodzonej ciekawości szczenię labradora i przeprowadza się na otrzymaną w spadku po dziadku farmę. Chociaż mężczyzna nie ma najmniejszego pojęcia, w jaki sposób poradzić sobie z nowymi obowiązkami, jakie wziął na swoje barki, ma w sobie wystarczająco dużo determinacji i zapału, aby chociaż spróbować zadomowić się w nowym miejscu i zadbać o dobre funkcjonowanie farmy. Drobny wypadek Daisy, jego szczeniaka, stawia na drodze Noaha Huntera Rossa, miejscowego samotnego i niezwykle atrakcyjnego weterynarza. Chociaż zainteresowanie Noaha Hunterem szybko zostaje odwzajemnione, okazuje się, że 39-letni weterynarz nie tylko nie przyznaje się otwarcie do swojej orientacji seksualnej, ale też nie chce tego robić z obawy przed reakcją mieszkańców miasteczka. Dla Noaha jest to rzecz nie do pojęcia, za to dla Huntera sekret jest już integralną częścią jego samego i stanowi gwarancję bezpieczeństwa. Pytanie, jak długo mężczyźni będą w stanie ukrywać przed światem swoje pogłębiające się z każdą chwilą uczucia i czy ten brak szczerości nie odbije się to na ich związku.


Będę szczera. Kiedy zdecydowałam się przeczytać „Daisy, Yellow” zupełnie nie wiedziałam czego powinnam się spodziewać, jako że było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Angelique Jurd. Nie byłam nawet pewna, czy jest to powieść dla mnie. Postanowiłam jednak zaryzykować i przekonać się o tym na własnej skórze. Teraz już wiem, że była to bardzo dobra decyzja, ponieważ książka ta rozkochała mnie w sobie już od pierwszych stron i umacniała moje uczucie z każdym kolejnym rozdziałem. „Daisy, Yellow” to perfekcyjne połączenie miłosnej sielanki z brutalną rzeczywistością. Nasza przygoda z tym tytułem zaczyna się łagodnie od przypadkowego spotkania dwójki głównych bohaterów oraz ich nieśmiałych, pełnych niewinności podchodów, mających na celu bliższe poznanie się, „zbadania terenu”. Następnie przechodzimy do prawdziwie słodkiej historii miłosnej, która sprawia, że czytelnikowi robi się ciepło na sercu. I właśnie wtedy, w chwili, kiedy przychodzi nam do głowy, że jest chyba trochę nazbyt różowo, nad naszymi bohaterami zbierają się czarne chmury. Autorka przypomina nam, że jej powieść chociaż pozornie bajkowa, osadzona jest we współczesnych realiach, gdzie każdą chwilę szczęścia trzeba okupić dramatem. W pewnym momencie fabuła nabiera takiego tempa, że kiedy dochodzimy do epilogu, nie możemy uwierzyć, że to już koniec tego tomu. Ja dosłownie wpatrywałam się w ostatni rozdział z otwartymi ustami i nie chciałam przyjąć do wiadomości tego, że skończyłam czytać, a kolejnego tomu jak na razie nie ma. Prawdę mówiąc nadal to do mnie nie dociera.

Należy zauważyć, że w swojej powieści o słodkiej miłości oraz gorzkiej rzeczywistości, Angelique Jurd porusza niezwykle istotne tematy tolerancji oraz jej braku, homofobii i małomiasteczkowej ograniczoności umysłu. Jest to tym ważniejsze, iż nakreśla obraz świata takiego, jakim jest w przerażającej większości. W końcu codziennie słyszy się o mniejszych i większych zwycięstwach społeczności lgbt+, jednak nie oszukujmy się, nasza rzeczywistość w dalszym ciągu daleka jest od całkowitej akceptacji ludzi o innej niż heteroseksualna orientacji. Autorka zestawiła więc ze sobą te dwa oblicza świata używając do tego swoich bohaterów – Noaha, który rozkwitał w słońcu szczerości i otwartości oraz Huntera, kryjącego się w cieniu sekretów. Jednocześnie nakreślony zostaje kontrast między mentalnością ludzi w dużym mieście, a tych w małym miasteczku, który z powodzeniem możemy odnieść także do indywidualnych osób, grup społecznych, kulturowych, religijnych, całych państw. Co więcej, wyraźnie dostrzegamy także jak wiele człowiek może zyskać dzięki akceptacji i jak wiele może stracić na rzecz jej braku, jako że stawką w tej rozgrywce nierzadko jest prawo do życia. I właśnie to zostaje nam w naprawdę dobry sposób ukazane w „Daisy, Yellow”.

Mam wrażenie, że ostatnimi czasy jesteśmy zalewani przez książki, w których bohaterowie wyszli z szafy i otwarcie przyznają się do swojej orientacji seksualnej. Tym ważniejszy wydaje mi się więc fakt, iż w „Daisy, Yellow” pojawia się bohater, który mimo wieku ma to dopiero przed sobą. Na jego przykładzie widzimy, jak trudne jest opuszczenie strefy komfortu i stawienie czoła światu, który może nas przyjąć takimi, jakimi jesteśmy lub odrzucić bez podjęcia najmniejszej nawet próby akceptacji. Coming out jest jak opuszczenie bezpiecznego gniazda, skok w przepaść z nadzieją, że uda nam się rozwinąć skrzydła i polecieć. Z drugiej jednak strony pojawia się strach przed upadkiem, uderzeniem o ziemię, jeśli nie uda nam się wzbić w powietrze. Właśnie dlatego postać Huntera jest dla nas tak ważna i zasługuje na szczególną uwagę. Co więcej, w myśl powiedzenia, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, autorka zwróciła naszą uwagę także na samotność związaną z ukrywaniem tego, kim jesteśmy, z której nawet nie zdajemy sobie sprawy. Mając wszystko to na uwadze, pozwolę sobie stwierdzić, że Angelique Jurd pozwoliła nam na wgląd w psychikę nie tylko jednego ze swoich bohaterów, ale także wielu rzeczywistych osób będących w sytuacji podobnej do tej, w jakiej znalazł się Hunter.

Skoro weszłam częściowo na temat bohaterów, to na koniec zostanę przy nim trochę dłużej. Są oni bowiem kolejną ogromną zaletą powieści i nie kryję, że jestem nimi naprawdę zachwycona. Czytając „Daisy, Yellow” zakochałam się w nich w mgnieniu oka. Angelique Jurd stworzyła nie tylko rozkosznego psiaka, ale także dwójkę wspaniałych mężczyzn, których w prawdzie wiele łączy, ale równocześnie tak wiele dzieli, że gdyby nie seria dosyć szczęśliwych zbiegów okoliczności, ich ścieżki mogłyby nigdy się nie skrzyżować, a wtedy miłość przeszłaby im koło nosa. Naturalnie byłaby to ogromna strata zarówno dla nich, jak i dla czytelnika, bo chociaż Noah i Hunter osobno są prawdziwie cudowni i monopolizują nasze serca, to wspólnie tworzą parę tak idealną, jakby całe dotychczasowe życie czekali właśnie na siebie, co zresztą nie mija się z prawdą. Ich relacja od samego początku budzi w czytelniku bardzo ciepłe uczucia, które uzależniają. To sprawia, że powieści nie tylko nie potrafimy odłożyć, ale wręcz nie chcemy tego robić. Docierając do ostatniej strony uświadamiamy sobie, że bohaterowie są nam tak bliscy, że nie chcemy się z nimi rozstawać, a ponieważ na kolejny tom musimy poczekać, mamy ochotę rozpocząć lekturę od nowa.


Podsumowując, „Daisy, Yellow” to inteligentna, pełna ciepła i prawdy o życiu opowieść, do której chce się wracać wielokrotnie. To historia, która ukazuje zarówno niektóre niebezpieczeństwa wiążące się z wyjściem z szafy, jak także przedstawia zalety i radość płynące z wolności w miłości, ze szczerości z innymi oraz z samym sobą. Znajdziemy tu także fantastyczne postaci, rozkoszne zwierzaki oraz całą masę uczuć, którymi książka jest wypełniona po brzegi. Muszę Was jednak ostrzec, „Daisy, Yellow” poważnie uzależnia.



Headcanon: Na co dzień Hunter ubiera się bardzo szybko, ale kiedy ma wyjść z Noahem, zajmuje mu to wieki, ponieważ przymierza niemal wszystko, co ma w szafie.

Fanfiction idea: Noah kolekcjonuje wszystkie pierwsze razy Huntera - pierwsza prawdziwa randka, pierwsze wyjście do gej baru, pierwsza erotyczna zabawa z przebierankami i rolami do odegrania, itp.

AU idea: Mała Syrenka!AU, gdzie Hunter to Ariel, Noah to książę Eric, a Campbell to Urszula.


Angelique Jurd

______________________________________


No comments:

Post a Comment